*
Odmaszerować! - słyszę z
nietuzinkowym nakładem kwiecistej dyplomacji. Ciągle to słyszę, bez przerwy. Precz, mówią do mnie.
Kiedyś zadawałem pytania: Komu mam
oddać uczucia skoro nie mogę ich zapisać w równaniu? Dziś patrzę na ten czas z perspektywy wyrozumiałej
mądrości. Bez wszelkiej projekcji, bez nacisku, bez ciężaru pogrążającego mnie
samego w zuchwałości, której nie potrafiłem dostrzec. Przygnieciony uroczyskiem
poznania, jak na dzikim koniu pędziłem przez świat, by żywe głosić. Żywe
przychodzi, mówiłem, patrzcie, szydercy, jaki jestem wielki, jak się na rzeczy
znam, jak kpię z was, jak się z wami gryzę dla przyjemności, jak jednym ruchem
myśli potrafię pokonać wasze złudzenie. Drżyjcie, oznajmiałem. Dlatego pragnęli
mnie nieżywi zabić, zniszczyć. Wiele tych bitew stoczyłem, wszystkie przegrałem
- wygrałem należycie. Taka była potrzeba tego czasu. Dziś czas już nie znajduje
się w przedmiocie moich rozważań. Nie ma czasu, nie ma sensu wracać tam, skoro
urodził się człowiek, który umarł dla świata. Tu leży tajemnica istnienia, w
tych słowach.
*
Prężność mej istoty była niegdyś
nieodpartą oczywistością żebraczej aparycji. Gdzie droga, tam i wola, doktorze.
Wejście głębiej, w dalsze rejony poznania przyniosło oczekiwane skutki i polepszyło znacznie moje samopoczucie, bowiem
wcześniej dostrzegłem, iż mimo ferworu walki, który mi radość przynosił, wracam
ciągle do punktu wyjścia. Do czasu, przyczyny wszelkiego zła. Jedno się nie
zmieniło, jedno, co jest celem każdego istnienia ze świadomością własnej
zagłady, dla czego wreszcie warto żyć i trud wszelki znosić. By poczuć do samej
krwi ów zamysł. Miłość, miłość, miłość, otwierająca przed nami tajemnicę
innego. Tylko dlatego warto żyć, tylko dla niego...
Kocham ludzi, tylko oni
jeszcze tego nie wiedzą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz