Pustka gości na wyżynach świętości i zbrodni, nie ma na co czekać, nikt
już nie przyjdzie z pomocą, Krew zalewa oczy, tylko miłość majaczy
gdzieś na horyzoncie, by przegonić nadzieję beznadziejności. Nikt tutaj
nie pyta o nic, nikt nie ma nic do powiedzenia. Tu nie ma słów. Słowa są
niczym kolce, noże, sztylety wbijane w siebie. Słowa nie istnieją, nie
są nikomu potrzebne. Poezja pisze się sama w krajobrazie ogarniętym
melancholią.
Jest dotykiem gorejącej
potrzeby istnienia, które nie mają prawa sądzić o swoim żywocie niczego
dobrego. Niczego nie ma w człowieku żyjącym, Żyjący człowiek jest tylko
skaczącą i pohukującą małpą. Szympansem z naturalnym skrzywieniem
poznawczym, który na próżno wśród sobie podobnych szuka spełnienia. Nie
doświadczy go, nie znajdzie ukojenia pośród martwych łodyg i zeschłych
liści, wśród pełzających gadów zastanie jedynie siebie - odbitego w
lustrze społecznej karykatury, potwora. Zaczajonego, wpatrzonego w
bezsens szakala, pijawkę, zgniłą tkankę obłudy świadomego ja. Ja jest
zakończeniem postępu ewolucyjnego, degradacją istoty tworzącej.
Zgryźliwie dokuczliwej, absurdalnej i epatującej złowieszczym
wyrafinowaniem...
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz